Witajcie, Widzowie! Kolejny odcinek "LEGO Gwiezdne wojny: Przebudzenie Mocy" przynosi przede wszystkim satysfakcję - satysfakcję ze zdobycia wszystkich karbo
Spot nr 8 (polski)- Gwiezdne wojny: Przebudzenie Mocy - Akcja filmu rozpoczyna się trzydzieści lat po bitwie o Endor i upadku Sithów. Luke Skywalker (Mark Hamill) przepada bez wieści.
Snoke. Książka daje nam trochę więcej informacji o tym, kim jest Snoke, czyli wódz Najwyższego Porządku. Snoke w rozmowie z Kylo Renem wyjawia, że miał innego ucznia przed Benem Solo, ale to on jest najbardziej obiecujący, bo nie zaczął szkolenia na adepta po Ciemnej Stronie Mocy, ale przeszedł na nią z Jasnej Strony.
VOD. Netflix /. Nie tylko Przebudzenie Mocy znika z Netfliksa. Wiemy, co pojawi się w zamian. Netflix znów usuwa ze swojej bazy mnóstwo filmów naraz. Wśród tytułów, które już za trzy dni znikną z platformy, znalazło się nawet Przebudzenie Mocy. Sprawdzamy, co jeszcze znika z biblioteki i w jaki sposób Netflix wynagrodzi widzom braki.
26 polubień. Generał Hux - młody generał Najwyższego Porządku, postać z filmów i gier z cyklu "Gwiezdne wojny". Po raz pierwszy na wielkim ekranie pojawił się w filmie "Gwiezdne wojny: Część VII - Przebudzenie mocy". Rywalizuje z Kylo Renem o uwagę i względy swojego wodza Snoke'a. Dąży do tego, aby cała galaktyka była poddana
Star Wars: The Last Jedi ), znany także jako Gwiezdne wojny: część VIII – Ostatni Jedi – amerykański film z gatunku space opera w reżyserii Riana Johnsona, który do kin w USA [4] trafił 15 grudnia 2017 roku (w Polsce 14 grudnia). Jest to ósma część cyklu Gwiezdne wojny, bezpośrednia kontynuacja Przebudzenia Mocy z 2015 roku.
Gwiezdne wojny: Przebudzenie Mocy Komisarz Alex odc. 219 (sezon 18): Efemeryda Serial kryminalny Podczas bankietu wydanego przez łódzkiego projektanta Karola Bosco zostaje znalezione ciało modelki Ingi Dębskiej.
w9XoIp. Wtorek, 14 czerwca 2022 to jest ten dzień, kiedy do naszego kraju wreszcie, po wielu miesiącach oczekiwań, wchodzi nowa platforma streamingowa Disney+ (lub Disney Plus jak kto woli). Wszyscy doskonale wiemy, jak bogata jest ich oferta, jednak czy jest ona w stanie konkurować z dinozaurem naszego rynku, czyli Netflix? Albo z najświeższą (odświeżoną) usługą, jaką jest HBO Max? Postanowiłem wziąć na tapet praktycznie każdy aspekt i zrobić porównanie tych trzech, największych platform streamingowych w Polsce. Bez wątpienia każdy z tych serwisów ma swoje wierne grono miłośników, a zawsze powiew świeżej krwi przyciąga nowych abonentów. Jak podejść do tematu długoterminowo? Czy zainwestowanie tylko w jeden z serwisów ma sens, czy lepiej robić to cyklicznie? Czy może jednak zaszaleć i opłacać każdą platformę? Biblioteki każdego z branych przeze mnie pod uwagę serwisów są istotnie się różnią, każda z nich oferuje zupełnie co innego. Netflix, HBO Max czy Disney+? Porównanie cen abonamentów Zacznijmy więc od pierwszej, ale dla większości najważniejszej kwestii. Na pierwszy ogień idą więc ceny abonamentów największych usług streamingowych, które są dostępne w Polsce. Każda kolejna platforma z początku kusi atrakcyjnymi cenami, aby oczywiście przyciągnąć wiernych klientów. Dla przykładu Disney+, który już jest w Polsce, przez ostatnie tygodnie oferował 12 miesięcy abonamentu w cenie 8, zatem 4 okresy rozliczeniowe mielibyśmy za darmo. Teraz promocja została wznowiona i dla nowych użytkowników 12 miesięcy dostajemy w cenie 8, czyli płacimy 229,90 zł za rok (zamiast 347,88 zł przy płatności miesięcznej). Jeden miesiąc natomiast kosztuje 28,99 złotych i mamy dostęp do pełnego pakietu, bez podziału na jakość itd, jak to w przypadku Netflixa. Cennik Netflix 2022 W ofercie Netflix dostępne są aktualnie trzy opcje abonamentowe: Netflix pakiet podstawowy Netflix pakiet standard Netflix pakiet premium Netflix – porównanie planów Ile kosztuje Netflix? Podstawowy Standard Premium Koszt miesięczny* (PLN) 29 PLN 43 PLN 60 PLN Liczba ekranów, na których można jednocześnie korzystać z serwisu 1 2 4 Liczba telefonów lub tabletów, na które można pobierać pliki 1 2 4 Oglądaj filmy, seriale i programy bez ograniczeń ✓ ✓ ✓ Oglądaj na laptopie, telewizorze, telefonie lub tablecie ✓ ✓ ✓ Dostępna jakość HD ✓ ✓ Dostępna jakość Ultra HD ✓ Cennik Disney+ i Cennik HBO Max – plany abonamentowe Disney+ nie oferuje różnych stawek abonamentów w zależności od liczby urządzeń czy jakości streamingu. Podobnie jest w przypadku HBO Max. Warto zaznaczyć, że każdy abonament daje dostęp do pełnej oferty całego serwisu. Nie można zatem wykupić sobie pakietu „Marvel”, albo „kryminały na Netflix”. Disney+, HBO Max i Netflix – podsumowanie cen Jak już dostrzegliście, Netflix znacząco różni się od pozostałych serwisów, ponieważ oferuje aż trzy opcje abonamentu. Nie da się ich porównać bezpośrednio z pakietami u konkurencji, dlatego do tabelki wybrałem środkowy, najbardziej popularny Plan Standard, oferujący jakość HD. Disney+ Netflix (plan Standard) HBO Max Koszt miesięczny (PLN) 28,99 PLN 43 PLN 29,99 PLN Liczba ekranów, na których można jednocześnie korzystać z serwisu 4 2 3 Maksymalna ilość profili 7 5 5 Oglądaj filmy, seriale i programy bez ograniczeń ✓ ✓ ✓ Oglądaj na laptopie, telewizorze, telefonie lub tablecie ✓ ✓ ✓ Dostępna jakość HD ✓ ✓ ✓ Dostępna jakość Ultra HD ✓ – ✓ Promocja roczna? Tak: rok w cenie 229,99 zł – Tak: rok w cenie 234,99 zł Serwisy streamingowe: koszty roczne Biorąc zatem pod uwagę powyższe ceny, przy opłatach miesięcznych, roczny koszt „utrzymania” serwisów wygląda następująco: Disney+: 347,88 zł Netflix: 516,00 zł (może być 348,00 zł w przypadku najtańszego planu z jakością max 720p) HBO Max: 359,88 zł Paradoksalnie, najciekawiej wypada tutaj Disney+, nawet biorąc pod uwagę wybór tańszego pakietu Netflix. Dlaczego użyłem słowa „paradoksalnie”? Na to pytanie odpowiedź znajdziecie w sekcji „oferta programowa” poniżej. Disney+, HBO Max i Netflix – darmowy okres próbny Od pewnego czasu Netflix zrezygnował z oferowania darmowego okresu próbnego. Wcześniej był to okres jednego miesiąca, jednak było to dość mocno nadużywane, szczególnie w Polsce. Jeśli nie jesteście przekonani do usługi to warto skorzystać przez jeden miesiąc z najtańszego pakietu, który kosztuje 29 złotych. Taki okres powinien wystarczyć Wam na zapoznanie się z ofertą biblioteki i ewentualne zrezygnowanie z abonamentu, co możliwe jest w każdej chwili za darmo. HBO Max również nie daje nam szansy na darmowe testowanie usługi, jedynym wyjątkiem są okazjonalne promocje zewnętrznych dostawców (operatorzy telewizyjni), jednak w tej chwili nie ma na takiej możliwości. Disney+ natomiast woli przyciągnąć użytkowników nie darmowym okresem próbnym a darmowymi czterema miesiącami w roku (przy zakupie rocznym). Polityka udostępniania kont Najwięcej o polityce udostępniania kont możemy napisać oczywiście w temacie Netflixa. Serwis boryka się z gigantycznymi problemami w tym względzie, a każda kolejna próba poprawy szczelności ich systemu, zawodzi. Netflix ostatnio postanowił zaoferować użytkownikom w kilku krajach opcję dopłaty niewielkiej kwoty do abonamentu, ale dzięki temu możliwe było legalne utrzymanie profilu dla osoby spoza naszego gospodarstwa domowego. P ierwsze testy w krajach Ameryki Południowej okazały się jednak fiaskiem. Wcześniej podejmowano także próby blokad geolokalizacyjnych, gdzie osoby spoza podanego adresu aktywacji konta, musiałby wpisywać hasło SMS. W rzeczywistości jednak była to fikcja, gdyż wystarczyło kliknąć „zrobię to później”, a konto dalej działało bez problemu. Netflix szacuje, że traci gigantyczne kwoty na nielegalnym udostępnianiu kont przez użytkowników, przez co tłumaczy częste podwyżki, czy nawet spadek jakości swoich produkcji. Historia ta zdaje się nie mieć końca, bo każdy kolejny ruch pogarsza ten poprzedni. Inaczej to wygląda w przypadku Disney+. Serwis liczy się z tym, że konta są współdzielone, a jedynym ograniczeniem jest odpalenie w jednym czasie streamingu na maksymalnie czterech urządzeniach. W praktyce więc jest to niesprawdzalne, chociaż oficjalnie Disney nie pozwala na udostępnianie haseł i kont obcym osobom. HBO Max jest bardzo elastyczne pod względem współdzielenia kont, jednak tutaj również regulaminy oficjalnie tego zabraniają. Właściciele usługi zapewniają, że posiadają specjalne algorytmy, które błyskawicznie wychwytują podejrzane ruchy, natomiast jeśli udostępniamy konto rodzinie czy przyjaciołom (a nie za pomocą giełd kont) to algorytm może na nas trafić co najwyżej przypadkowo. W każdym z przypadków negujemy tego typu zachowanie, bo na samym końcu nielegalne udostępnianie konta odbije negatywnie się na nas samych: czy to w przypadku gorszej oferty, czy też podwyżki cen pakietów. Disney+, HBO Max i Netflix – opłaca się co jakiś czas rezygnować z pakietów? Dużo jest użytkowników, którzy po prostu wykupują dostęp do serwisów okazjonalnie. Przykładowo oferta Netflixa jest dla kogoś średnio ciekawa, ale interesuje ich kilka pozycji. Wystarczy więc wtedy wykupić pakiet miesięczny, obejrzeć serial i zrezygnować z abonamentu. W przypadku właśnie Netflixa jest to o tyle łatwiejsze, że ich oryginalne seriale są dodawane całymi sezonami, a nie tak, jak w przypadku HBO Max – czekamy tydzień na kolejny odcinek. Rotowanie serwisami ma więc swoje zalety: pozwala zaoszczędzić znaczne pieniądze, jednak minusem jest tworzenie za każdym razem nowych profili i brak historii oglądania w takim przypadku. Disney+, HBO Max i Netflix: oferta programowa Przejdźmy zatem do tego, co tygryski lubią najbardziej: oferta programowa Netflix, HBO Max i Disney+. Jeszcze nie tak dawno temu byśmy szybko odpowiadali, że numerem jeden pod względem oferty programowej jest Netflix. Wejście do Polski HBO Max kilka tygodni temu, namieszało jednak dość mocno. Szybko stało się jasne, że monopol giganta, jakim jest wydający 70 filmów rocznie Netflix, dobiega końca. Serwis ten zagalopował się dość mocno i idąc w ilość, znacząco obniżył jakość swoich produkcji. HBO Max natomiast weszło do Polski z przytupem. Polakom szybko do gustu przypadły oryginalne produkcje serwisu, a przede wszystkim zupełnie nowa, bardzo sprawnie działająca aplikacja HBO Max. Wisienką na torcie jest na pewno pierwszy polski serial HBO Max, czyli Odwilż. Taka mieszanka wybuchowa szybko przyciągnęła wielu użytkowników. Jednak, jak to w życiu bywa, gdzie dwóch się bije tam trzeci korzysta. I wiele na to wskazuje, że właśnie tak będzie z Disney+. Ich oferta jest piorunująca i nie wiem, co musiałoby się wydarzyć, aby najbliższe miesiące nie należały właśnie do steramingu Disneya. Główną zaletą jest na pewno różnorodność produkcji tam zawartych, które przewyższają schematycznie tworzone (jak zarzucają niektórzy) seriale Netflixa, czy zazwyczaj cięższe seriale i filmy od HBO Max. Najlepsze produkcje Netflix Można mieć wiele zastrzeżeń do samego Netflixa, a główny zarzut to zbyt masowe tworzenie kolejnych seriali, co nie do końca idzie w parze z jakością. W samym 2021 roku Netflix wydał ponad 70 filmów swojej produkcji! Oczywiście pojawiło się tam tylko kilka naprawdę ciekawych tytułów, ale można je policzyć na palcach jednej ręki, wśród takich perełek na pewno warto wymienić Nie patrz w górę. Netflix słynie jednak z seriali i to właśnie z tym utożsamiany jest serwis. W bibliotece Netflixa znajdziemy takich gigantów, jak Stranger Things. Serial przenosi nas w lata 80. ubiegłego wieku i robi to w sposób genialny. Znakomicie oddany jest klimat tamtej kultury, a fabuła osadzona w miasteczku Hawking dodaje kolorytu i emocji. Pod koniec maja 2022 wypuszczono 1. część 4. sezonu Stranger Things, a druga planowana jest na koniec czerwca. Netflix stoi również za takim tytułem, jak Orange Is the New Black. Serial miał premierę w 2013 roku i zakończył się po 7, bardzo dobrze ocenianych sezonach. Opowiada o życiu w kobiecym więzieniu, gdzie osadzona zostaje główna bohaterka, Piper Chapman. Netflix to nie tylko ich oryginalne produkcje, ale także te na licencji. I to właśnie tutaj wylądował określany mianem najlepszego serialu XXI wieku, Breaking Bad. Przygody chemika, Waltera White’a zapisały się na lata w pamięci wszystkich fanów serialu, którzy wracają co jakiś czas do tej produkcji. W serwisie znajdziemy również film El Camino, osadzony w tym samym świecie, a także prequel Breaking Bad, czyli serial Better Call Saul. Na Netflix obejrzymy również historię Thomasa Shelby’ego (właśnie wskoczył finałowy sezon) w Peaky Blinders, kultowy już hiszpański Dom z papieru, który doczekał się wersji koreańskiej. Narcos natomiast opowiada historię Pablo Escobara, a mroczny serial Dark przenosi na za naszą zachodnią granicę, do Niemiec. Produkcje HBO Max i HBO Nie zapominajmy o tym, że HBO Max to serwis należący do grupy HBO, zatem w swojej ofercie posiada wszystko, co do tej pory wyprodukowało HBO. I nieprzypadkowo o tym wspominam, bo w grupie tej jest oczywiście kultowy już serial Gra o tron, który kilka lat po zakończeniu nadal jest jedną z częściej oglądanych produkcji w HBO Max. HBO to także, a może przede wszystkim, seriale oparte na faktach. Kilkuodcinkowa seria Czarnobyl szybko stała się numerem jeden wśród najczęściej oglądanych produkcji. W znakomity sposób oddaje wydarzenia, które działy się trzy dekady temu w Ukrainie. To właśnie tutaj zobaczymy genialny serial Kompania Braci opowiadający o Kompanii E (506 pułk piechoty spadochronowej, 101 Dywizji Powietrznodesantowej USA), czyli przenosimy się w czasy II Wojny Światowej. Serial wydany został 20 lat temu, jednak do dzisiaj uznawany jest za jedną z najlepszych produkcji wojennych. Idąc dalej, trafimy na takie perełki, jak Sukcesja, Rodzina Soprano, Wielkie kłamstewka (na podstawie książki), Młody papież, polską Watahę czy wielki powrót Kate Winslet w Mare z Easttown. Ostatnią z ciekawszych nowości jest na pewno serial Schody z Colinem Firth’em w roli głównej. Serial oparty jest na faktach. Oferta Disney+: co obejrzymy w serwisie? Przechodzimy więc do Disney+, o czym pisałem wyżej w kontekście dobrej oferty cenowej. Bo to właśnie Disney+ cenowo wygląda najlepiej, a jeśli weźmiemy pod uwagę ofertę programową, to zdaje się nie mieć sobie równych. Disney+ to gigantyczny zasób filmów i seriali nie tylko od Disneya, ale także licencji, które zostały przez niego wykupione. W naszym kraju oferta będzie praktycznie taka sama, jak we wszystkich innych. bibliotece znajdziecie większość filmów i animacji Disneya, całą sagę Gwiezdnych Wojen, a także nowe seriale z tego uniwersum. Disney+ to także Marvel i MCU, znajdziecie tam wszystkie 30 filmów i oczywiście najnowsze seriale, takie jak WandaVision. Gwiezdne wojny: część I – Mroczne widmo (1999) Gwiezdne wojny: część II – Atak klonów (2002) Gwiezdne wojny: część III – Zemsta Sithów (2005) Gwiezdne wojny: część IV – Nowa nadzieja (1977) Gwiezdne wojny: część V – Imperium kontratakuje (1980) Gwiezdne wojny: część VI – Powrót Jedi (1983) Gwiezdne wojny: Ostatni Jedi (2017) Gwiezdne wojny: Parszywa zgraja: Sezon 1 Gwiezdne wojny: Przebudzenie Mocy (2015) Gwiezdne wojny: Skywalker. Odrodzenie (2019) Gwiezdne wojny: Wizje: Sezon 1 Han Solo: Gwiezdne wojny – historie (2018) Księga Boby Fetta: Sezon 1 Łotr 1. Gwiezdne wojny – historie (2016) Obi-Wan Kenobi: Sezon 1 The Mandalorian: Sezony 1-2 Pełną listę prawie 2000 produkcji, które będą dostępne już 14 czerwca 2022 w Polsce, znajdziecie tutaj. Disney+, HBO Max i Netflix: podsumowanie i perspektywy na przyszłość Każdy z serwisów zdaje się nie odpuszczać wyścigu o fanów i nowych abonentów. Nic dziwnego, bo jest o co walczyć, ale wszystko co najlepsze dopiero przed nami. Oczywiście Disney+ ma teoretycznie najłatwiej, bo wchodzi od razu z ogromną bazą materiałów, dzięki temu, że sam Disney tworzy produkcję od kilkudziesięciu już lat. HBO Max mocno rozpycha się na wszystkich możliwych rynkach, a Netflix ma natomiast sporo do udowodnienia po zadyszce, jakiej dostał w ostatnich latach. Kolejne nowości Netflixa już przed nami, chociażby zapowiadany Dom z papieru w wersji koreańskiej, HBO także przygotowało kilka premier, a także wznowień serii. Disney+ natomiast ma całą listę produkcji, które co chwilę wskakują do oferty, a kolejne są właśnie tworzone (nowe części Marvela czy seriale Gwiezdnych Wojen). Niestety nie odpowiem na pytanie, który z serwisów jest najlepszy. Z racji swojej pracy a także zamiłowania, wykupiony mam każdy abonament, dlatego obiektywny na pewno nie będę. Oferta każdego z nich jest elastyczna, ale także inna. Szukając naprawdę ambitnego kina warto spojrzeć na HBO Max, szukając rozrywki i sensacji – Netflix. Disney+ oferuje za to sporo fantastyki, kultowych Gwiezdnych Wojen i animacji dla dzieci.
Podczas gdy na ekrany kin wchodzi IX część Gwiezdnych Wojen, z pewnością nie ostatnia z całego uniwersum, warto przypomnieć sobie wszystkie dotychczasowe epizody. Jest niemal pewne, że galaktyczna saga rodu Skywalkerów nigdy się nie znudzi, a Disney jeszcze przez wiele lat będzie zarabiał na marce Star Wars, czy to kręcąc kolejne seriale z uniwersum Gwiezdnych Wojen, czy poboczne filmy, mające więcej lub mniej wspólnego z oryginałem, a może i reaktywując historie znanych bohaterów. Cała seria miała swoje wzloty i upadki, filmy bardzo dobre i fatalne, ale nawet tym gorszym częściom nie można odmówić pewnego klimatu — w końcu to Gwiezdne Wojny! Prawdopodobnie jedyne, co nie zawodzi we wszystkich filmach sagi to muzyka Johna Williamsa, który zachowuje niezmiennie wysoką jakość swojego soundtracku, a jednocześnie potrafi zaskakiwać nowymi aranżacjami, nawet w tych mniej udanych epizodach (np. Rey’s Theme z VII części, Across the Stars z II części, czy genialne Duel of the Fates z I części). Ale to tak na marginesie. Przejrzyjmy jeszcze raz wszystkie części Gwiezdnych Wojen i zobaczmy, jakie plusy i minusy można w nich znaleźć. Tak na marginesie, trudno jest porównywać wszystkie trzy trylogie, bo każda z nich jest przesiąknięta wpływem lat, w których powstawała. Epizody IV-VI były fenomenem na miarę swoich czasów, ale przecież źródeł pomysłu na fabułę łatwo szukać w awanturniczych powieściach Waltera Scotta, czy jeszcze wcześniej, arturiańskich legendach, które przecież stanowiły główną inspirację dla pierwszych oper kosmicznych. Oryginalne części Gwiezdnych Wojen to historia bardzo klasyczna w swoim charakterze, która jedynie została przeniesiona do nowoczesnej rzeczywistości, z nieco teatralną, ale jak na owe czasy nowatorską oprawą. W kolejnych częściach, kręconych na przełomie wieku, George Lucas zaczął eksperymentować nie tylko z fabułą, bo co ważniejsze, zachłysnął się jeszcze technologiami CGI i Blue Screen, wciąż jednak dbając o historię. Natomiast w dobie gigantycznych blockbusterów Marvela, najnowsza trylogia musiała nadążyć za konkurencją i w efekcie jakakolwiek treść została zmiażdżona przez efekty specjalne, a także żerowanie na popkulturowej nostalgii, jaką jest marka Star Wars, w zamian za małą wartość dla widzów. Ranking Subiektywny prezentuje: Gwiezdne Wojny – Ranking wszystkich 9 epizodów od najgorszego do najlepszego Gwiezdne wojny: Część VIII. Ostatni Jedi Wiele można pisać i narzekać na najnowszą trylogię, od kopiowania żywcem z pierwotnych filmów, schematyczności, po psucie kultowych bohaterów. Zacznijmy jednak od tego, że wszystkie te części Gwiezdnych Wojen powstały bez jakiegokolwiek pomysłu. W poprzednim poście 9 najlepszych sequeli pisałam o dobrych zmianach reżyserów i wprowadzeniu świeżych pomysłów do kolejnych części z cyklu. Niewybaczalne jest to, że zamkniętej trylogii jeden reżyser próbuje poprawiać błędy drugiego lub tworzy zupełnie własną wizję jednej z części, która przecież powinna stanowić spójną całość z pozostałymi. Ostatni Jedi aż razi nielogicznością i jest typowym przykładem nieudanego sequelu w formie zapychacza, który nie rozwija wątków, tylko przedłuża te z poprzedniego filmu. Dużo dyskutowano o zmiażdżeniu postaci Luke’a Skywalkera, ale gorsza jest chyba niewiedza samych twórców, jak zakończyć trylogię. Tak naprawdę jedną z niewielu przyjemności, których doświadczyłam podczas seansu, był nagi tors Kylo Rena i fragment bitwy na solnej planecie Crait. Gwiezdne wojny: Część VII. Przebudzenie mocy Po Luke’u i Anakinie tym razem główną bohaterką została dziewczyna, ale poza tym twórcy popisali się wyjątkową nieoryginalnością: pustynna planeta, tajemnica rodziców, przeciwnik w masce, kolejna gwiazda śmierci z kolejną wadą. Gratką dla fanów miał być powrót dawnych bohaterów, którym nie odpuszczono spokojnej starości i których zaplanowano po kolei zabijać (śmierć Carrie Fisher okazała się dramatyczną ironią losu). Chciałam polubić tę trylogię, naprawdę chciałam i chociaż czekałam ze zniecierpliwieniem na kolejne części Gwiezdnych Wojen, za każdym razem czułam rozczarowanie. Dajmy na to postać Kylo Rena — głównego czarnego bohatera z potencjałem sprowadzono do granic karykatury i pomimo nieustannego wahania między dwiema stronami mocy, właściwie można było dawno przewidzieć jego los w ostatniej części, nawet jego krótkie „odkupienie”. Gwiezdne wojny: Część IX. Skywalker. Odrodzenie [spojlery] Właściwie nie mogę jeszcze tej części Gwiezdnych Wojen nigdzie umiejscowić. Głównym problemem jest tu kolejna zmiana reżysera i powrót do Abramsa, który próbuje łatać te elementy, które według niego zepsuł Rian Johnson w Ostatnim Jedi. Jak mu to wyszło? Cóż, od razu widać, że jest to próba ratowania materiału, niekiedy sprytnie ukryta, czasami są to specjalnie dodane sceny uleczania gigantycznego węża, by Rey w podobny sposób mogła później uleczyć Kylo, albo zrzucanie bomby w stylu rodziców Rey. Mam też dziwne wrażenie, że tytuł IX części powstał przed ukończeniem scenariusza i koniec końców główna bohaterka przybierająca nazwisko Skywalker to pomysł trochę wydumany (akurat z wieku powodów trafniejsze byłoby nazwisko Solo, no ale tu już nie ma tego efektu klamry). Niemniej jednak całość po części broni się i na tle wszystkich trzech epizodów tej trylogii Skywalker. Odrodzenie wypada najlepiej. Gwiezdne wojny: Część I. Mroczne widmo Patrząc z dystansu na epizody I-III, można powiedzieć, że te części Gwiezdnych Wojen nie są tak złe, jak się o nich powszechnie sądzi. Jasne, w pewnych aspektach nie całkiem się udały, ale ogromnie poszerzyły uniwersum, inspirując ewentualne przyszłe projekty (Chociaż sądząc po dotychczasowych filmach i serialach, twórcy boją się porównań do tej trylogii i próbują usilnie naśladować charakter starszych części.). Problemem Mrocznego widma jest zbytni entuzjazm George’a Lucasa, który przecież czekał tyle lat na dokończenie, a raczej pokazanie początku swojej opowieści o Skywalkerach. W efekcie tempo filmu jest dość powolne, a fabuła rozciągnięta, bo co jak co, ale przedszkolne przygody Anakina Skywalkera czy ratowanie Naboo niekoniecznie mają tak duże znaczenie dla całej historii. Co więcej, nachalna sztuczność efektów i pewne nowe postacie (z wyjątkiem Dartha Maula oczywiście) sprawiają, że film jest dość karykaturalny, nawet jak na Gwiezdne Wojny. Gwiezdne wojny: Część II. Atak klonów W przeciwieństwie do Mrocznego widma kolejny epizod pozwala na dużo pełniejsze poznanie Anakina oraz jego stopniowego skłaniania się ku ciemnej stronie mocy. Niestety irytujący 8-latek wyrasta na jeszcze bardziej irytującego nastolatka fatalnie zagranego przez Haydena Christensena. Szkoda, że postać Anakina nie okazała się bardziej sympatyczna, tak by jego przejście na ciemną stronę mocy mocniej dotknęło widzów. Plusem filmu jest po raz pierwszy w cyklu większe skupienie się na sprawach Jedi i sposobie funkcjonowania zakonu. Gwiezdne wojny: Część IV. Nowa nadzieja Niestety nie doświadczyłam pierwszej fali fascynacji Gwiezdnymi Wojnami w czasach, kiedy Nowa nadzieja wchodziła na ekrany. Dla wielu to właśnie część IV jest najlepszą z cyklu i żadna późniejsza jej nie dorównuje. W rzeczywistości głównym minusem filmu jest nieco wolne tempo, co w niektórych momentach może wywoływać wręcz nudę. Niekoniecznie jest to ta część, którą można przekonać kogoś do świata Gwiezdnych Wojen. Gwiezdne wojny: Część III. Zemsta Sithów Zemsta Sithów zdecydowanie poprawia jakość środkowej trylogii, poczynając od pierwszej sceny bitwy o Coruscant do całkiem emocjonalnego zakończenia, które mimo wszystko potrafi wzruszyć. Właściwie gdyby nie otoczka tanich efektów, którą jest naznaczona każda z części I-III, wyszedłby całkiem przyzwoity film. Na plus przemawiają choćby kluczowe pojedynki, które wypadają zdecydowanie lepiej niż w przypadku Nowej nadziei, zgrabna fabuła, interesująca postać Generała Grievousa, a na koniec Ewan McGregor, który w wydaniu z Zemsty Sithów udowadnia, że powierzenie mu roli Obi Wana Kenobiego było doskonałym pomysłem. Gwiezdne wojny: Część V. Imperium kontratakuje Ze wszystkich części Gwiezdnych Wojen to Imperium kontratakuje jest najbardziej kultową, a większość scen zapisała się w pamięci fanów, ze słynną kwestią: „I am your father” na czele. Po Nowej nadziei tym razem akcja zdecydowania przyspiesza, fabuła ulega rozwinięciu, a relacje bohaterów się komplikują. Luke (odmieniony Mark Hamilton po operacji twarzy), który rozpoczyna trening pod okiem mistrza Yody, już coraz mniej przypomina bohatera z poprzedniej części, choć na ostateczną przemianę należy poczekać do Powrotu Jedi. Zdecydowanie nie jest to sequelowy zapychacz, a decydujący o losach postaci i całej fabuły epizod. Gwiezdne wojny: Część VI. Powrót Jedi Z dzieciństwa z całej trylogii najbardziej zapamiętałam właśnie Powrót Jedi, więc może dlatego czuję sentyment do tej części Gwiezdnych Wojen — prawdopodobnie przez te znienawidzone przez wielu ewoki, które sprawiają, że w VI części panuje pewien baśniowy nastrój, przypominający późniejszy projekt G. Lucasa, czyli Willow z 1988 (co ciekawe, Warwick Davis, czyli tytułowy Willow zagrał również jednego z ewoków). Zgrabnie skonstruowana fabuła i dostosowane tempo gwarantują solidną dawkę rozrywki, jednocześnie zostawiając miejsce na pełne emocji momenty, zwłaszcza w scenach „rodzinnych”. W Powrocie Jedi Luke niczym w tradycyjnych sagach rycerskich przechodzi metamorfozę i z chłopca z Tatooine, marzącego o zostaniu pilotem, staje się poważnym rycerzem Jedi, gotowy stawić czoła swym wrogom, a jednocześnie pozostając na wskroś ludzkim. Świetne zwieńczenie serii.
Data modyfikacji: Wtorek, Franczyza Star Wars towarzyszy miłośnikom popkultury już od ponad czterdziestu lat. Przez ten czas na ekranach kin wyświetlono ponad dziesięć pełnometrażowych filmów, a w telewizji i platformach streamingowych zadebiutowały seriale animowane i aktorskie. W tym tekście przyjrzymy się chronologii Gwiezdnych Wojny po koleiStar Wars: daty wydania filmówKolejność wydarzeń w Gwiezdnych Wojnach Chronologia Star WarsMiłośnicy marki Star Wars zdecydowanie nie mają na co narzekać - przynajmniej jeśli chodzi o liczbę produkcji osadzonych w tym uniwersum. Kwestii jakości poszczególnych odsłon nie poruszam, bo to zależy od waszych gustów i podejścia do tematyki poruszanej przez dane chcecie wiedzieć, co co chodzi w Gwiezdnych wojnach, to przede wszystkim powinniście obejrzeć główną sagę, składającą się z dziewięciu epizodów – trzech oryginalnych, prequelów oraz najnowszej trylogii, której finał poznaliśmy w 2019 roku. W międzyczasie na ekranach kin zadebiutowały poboczne historie, uzupełniające poszczególne wątki lub skupiające się na znanych z pierwowzorów postaciach. To samo dotyczy seriali – nie trzeba ich oglądać, aby zrozumieć główną sagę, ale są ciekawym wojny: Część IV – Nowa nadzieja (1977)Gwiezdne wojny: Część V – Imperium kontratakuje (1980)Gwiezdne wojny: Część VI – Powrót Jedi (1983)Gwiezdne wojny: Część I – Mroczne widmo (1999)Gwiezdne wojny: Część II – Atak klonów (2002)Gwiezdne wojny: Część III – Zemsta Sithów (2005)Gwiezdne wojny: Wojny klonów (2008-nadal trwa)Gwiezdne wojny: Wojny klonów (2008)Star Wars: Rebelianci (2014-2018)Gwiezdne wojny: Przebudzenie mocy (2015)Łotr 1. Gwiezdne wojny – historie (2016)Gwiezdne wojny: Ostatni Jedi (2017)Han Solo. Gwiezdne wojny – historie (2018)Star Wars: Resistance (2018-nadal trwa)Mandalorian (2019-nadal trwa)Gwiezdne wojny: Skywalker. Odrodzenie (2019) W jakiej kolejności oglądać Gwiezdne wojny?Chronologia w produkcjach sygnowanych logiem Star Wars może być skomplikowana dla osób, które dopiero chcą zacząć przygodę z tą marką. Nawet kiedy skupimy się na głównej sadze poświęconej Skywalkerom, to i tak musimy wyjaśnić kilka kwestii. Numeracja poszczególnych filmów została dopisana później przez wytwórnie posiadające prawa do danych także: Gry Gwiezdne Wojny. Star Wars na PC, PS4 i XboxMarka zadebiutowała w 1977 roku roku pod tytułem „Star Wars”. Film ten obecnie znany jest bardziej jako „Gwiezdne wojny: Część IV – Nowa nadzieja”, pomimo tego, że to tak naprawdę pierwsza odsłona kultowego cyklu, jaka trafiła do kin. Akcja tego filmu dzieje się jednak po wydarzeniach z prequelów wydanych w latach 1999-2005, dlatego dystrybutor stwierdził, że takie nazewnictwo będzie bardziej jednak oglądanie poszczególnych produkcji zgodnie z datami ich wydania. Tytuły rozgrywające się przed wydarzeniami z głównej trylogii często „puszczają oko” do widza, który zna wydarzenia z oryginalnych filmów. Jeśli jednak chcecie poznać historię od początku do końca, bez przeskoków czasowych, to zapoznajcie się z produkcjami z uniwersum Gwiezdnych wojen według poniższej wojny według kolejności wydarzeń:Gwiezdne wojny: Część 1 - Mroczne widmo (film aktorski)Gwiezdne wojny: Część 2 - Atak klonów (film aktorski)Gwiezdne wojny: Wojny klonów (film animowany)Gwiezdne wojny: Wojny klonów (serial animowany)Gwiezdne wojny: Część 3 - Zemsta Sithów (film aktorski)Han Solo: Gwiezdne wojny – historie (film aktorski)Star Wars: Rebelianci (serial animowany)Łotr 1. Gwiezdne wojny – historie (film aktorski)Gwiezdne wojny: Część IV - Nowa nadzieja (film kinowy)Gwiezdne wojny: Część V - Imperium kontratakuje (film kinowy)Gwiezdne wojny: Część VI - Powrót Jedi (film kinowy)Gwiezdne wojny: Resistance (serial animowany)Mandalorian (serial aktorski)Gwiezdne wojny: Przebudzenie mocy (film aktorski)Gwiezdne wojny: Ostatni Jedi (film aktorski)Gwiezdne wojny: Skywalker. Odrodzenie (film aktorski) Gwiezdne wojny - filmy Podobne artykuły: Klikając przycisk „Akceptuję” zgadzasz się, aby serwis sp i jego Zaufani Partnerzy przetwarzali Twoje dane osobowe zapisywane w plikach cookies lub za pomocą podobnej technologii w celach marketingowych (w tym poprzez profilowanie i analizowanie) podmiotów innych niż sp. obejmujących w szczególności wyświetlanie spersonalizowanych reklam w serwisie Wyrażenie zgody jest dobrowolne. Wycofanie zgody nie zabrania serwisowi przetwarzania dotychczas zebranych danych. Wyrażając zgodę, otrzymasz reklamy produktów, które są dopasowane do Twoich potrzeb. Sprawdź Zaufanych Partnerów sp. Pamiętaj, że oni również mogą korzystać ze swoich zaufanych podwykonawców. Informujemy także, że korzystając z serwisu wyrażasz zgodę na przechowywanie w Twoim urządzeniu plików cookies lub stosowanie innych podobnych technologii oraz na wykorzystywanie ich do dopasowywania treści marketingowych i reklam, o ile pozwala na to konfiguracja Twojej przeglądarki. Jeżeli nie zmienisz ustawień Twojej przeglądarki, cookies będą zapisywane w pamięci Twojego urządzenia. Więcej o plikach cookies, w tym o sposobie wycofania zgody, znajdziesz w Polityce Plików Cookies. Więcej o przetwarzaniu danych osobowych przez sp w tym o przysługujących Ci uprawnieniach, znajdziesz tutaj. Pamiętaj, że klikając przycisk „Nie zgadzam się” nie zmniejszasz liczby wyświetlanych reklam, oznacza to tylko, że ich zawartość nie będzie dostosowana do Twoich zainteresowań. V05 80
Jeszcze przed seansem Ostatniego Jedi? Może warto odświeżyć sobie Przebudzenie Mocy? Ale gdzie je znaleźć online? Jeśli już mieliście okazję zobaczyć najnowszą część Gwiezdnych Wojen, czyli Ostatniego Jedi to... nie spoilerujcie. Jeśli nie, może warto przed seansem odświeżyć sobie Przebudzenie Mocy? Miłośnicy Netflixa niestety nie znajdą go w tym serwisie, bowiem film ten jakiś czas temu został usunięty. Na platformie nc+ (zasoby HBO) można znaleźć sześć pierwszych epizodów oraz Łotra 1, ale... również brakuje tu Przebudzenia Mocy (część VII). Ratunkiem okazuje się... Google (Filmy) i Apple (iTunes).Na platformie Google Filmy można znaleźć dwie wersje filmu - z polskim dźwiękiem oraz z angielskim (można włączyć polskie napisy). Wersja oryginalna kosztuje 38 zł (jakość SD) bądź 46 zł (jakość HD). Polska wersja językowa okazuje się znacznie droższa, bowiem kosztuje 71 zł (jakość SD) bądź 82 zł (jakość HD).iTunes okazuje się prostszy w obsłudze - pod jedną pozycją znajduje się wersja HD w cenie 55 zł (54,99 zł).Tanio nie jest...Żródło: informacja własna, iTunes, Google Filmy
MEDIA Recenzja Świetny reboot serii, powrót do źródeł, który wyszedł filmowi na dobre. Dobry początek dla nowej serii. Podsumowanie Świetny reboot serii, powrót do źródeł, co wyszło filmowi na dobre. Dobry początek dla nowej serii. Gwiezdne wojny Przebudzenie Mocy - Ostatnia zawartość Carrie Fisher miała małą rolę w Dishonored Okazuje się, że znana z roli księżniczki Lei w serii Gwiezdne wojny Carrie Fisher, która niedawno odeszła w wieku 60 lat, użyczyła swojego głosu w grze Dishonored. Był to dobrze schowany easter egg. Carrie Fisher, "Księżniczna Leia", nie żyje Rok 2016 już prawie się skończył, ale niestety, dalej zbiera swoje żniwa. Dziś z tego świata odeszła Carrie Fisher, aktorka znana z roli księżniczki Lei w serii Gwiezdne wojny.
gwiezdne wojny przebudzenie mocy netflix